Auro: W s t ę p
Chłodny wiatr uderzał w nią z dużą
siłą, przez co z ledwością utrzymywała się na nogach. Oddech
stawał się coraz bardziej urwany, a szum w głowie zdawał się
chcieć doprowadzić ją do szaleństwa, co z każdą kolejną
sekundą mu się udawało. Nie czuła w tym momencie nic, wydawać
się może nawet, że dziewczyna nie była świadoma tego co robi. W
końcu kto normalny, z własnej nie przymuszonej woli wyrusza do
samego piekła aby zapoznać wielkiego Lucyfera? Śmiałków było
niewiele, a praktycznie wcale, a Ci co znaleźli się tam z
niewiadomego powodu, zazwyczaj kończyli jako obiad dla pupilków
diabła. Czuła, że z każdym kolejnym krokiem, coś dziwnego działo
się z jej ciałem i choć z jednej strony pragnęła spokoju, to
jednak jej serce pragnęło aby to co ma nadejść, już nadeszło.
„Chodź skarbie, jesteś już tak
blisko...”
Ciepły głos mężczyzny wypełnił jej głowę.
Powtarzał niczym modlitwę, aby ta się nie poddawała, aby szła za
jego głosem, a znów będą mogli być razem. I choć jej rozum
krzyczał, że ma zawrócić to i tak serce wygrało.
W końcu nikt z uczuciem nie wygra.
/ N.
Komentarze
Prześlij komentarz