Strajk nauczyciel, czyli moje spojrzenie na tragiczną sytuację edukacji w Polsce.



Kim jest nauczyciel?
Człowiekiem, którego misją jest przekazanie jak najwięcej swojej wiedzy w jak najkrótszym czasie. Człowiekiem, który powinien uczyć, wychowywać, być wzorem, trenerem, mentorem itp. Czy zawsze nauczyciel jest taki jaki powinien być? Nie, ponieważ jest człowiekiem, a czasami człowiekiem, który po prostu minął się z powołaniem, jednakże nie ma co tutaj wrzucać do jednego wora. Poznałam podczas całej swojej edukacji nauczycieli z pasją i chęcią do pracy, którzy mnie inspirowali, ale także wspierali w osiąganiu swoich marzeń. Kilkoro z nich zawdzięczam na prawdę wiele i to właśnie dzięki nim jestem dzisiaj taką osobą, a nie inną.
Od jakiegoś czasu przeglądając Facebook'a non stop kolor napotykam na różnorakie opinie oraz wiadomości dotyczące zbliżającego się wielkimi krokami strajku nauczycieli, który ma się odbyć już 8 kwietnia 2019 roku, chociaż wszystko może się zmienić z dniem 1 kwietnia podczas kolejnych prób porozumienia się, ale szansę są niewielkie. Nie jestem osobą, która na co dzień ogląda wiadomości czy czyta nowości, aczkolwiek sprawa nauczycieli tak mnie zmotywowała, że od kilku dni czujnie obserwowałam poczynania dotyczące tej akcji. Wiele opinii, jak i komentarzy pod różnymi postami dość mocno mnie dotknęły, chociaż nie jestem nauczycielem! Jestem uczennicą trzeciej klasy technikum i jednak troszeczkę wiem o tym na jakich zasadach działa szkoła, szczególnie, że w szkole średniej dość mocno udzielam się m.in. w Samorządzie Uczniowskim. Zacznę może od tematu, który chyba najbardziej mnie zastanawia - brak pieniędzy na edukację, ale dość spore fundusze na "500+"/"13 emeryturę". Rozmawiałam na ten temat z różnymi osobami, tak samo czytałam w sieci co ludzie o tym mówią i nadal nie mogę się nadziwić jak do tego wszystkiego doszło, gdzie popełniliśmy błąd? Chciałabym w tym poście opisać jak to wygląda ze strony ucznia, w jaki sposób reagują na tą sytuacje uczniowie oraz opowiedzieć o kilku niesamowitych osobach, których albo znam albo o których miałam okazje usłyszeć.
Zacznę od tego jak ta cała sytuacja wygląda moimi oczami - oczami uczennicy. Kiedy usłyszałam o zaistniałej sytuacji moja pierwsza myśl: "Co z maturzystami?!". Nie chciałabym być w ich skórze, jeśli strajki potrwają dłużej niż kilka dni! Uczniowie klas maturalnych chyba wystarczająco stresują się egzaminem, a tu nagle bum! Okazuje się, że miesiąc przed maturami może zabraknąć jedynej deski ratunku, która pozwoliłaby godnie przygotować się do matur. Mimo strachu i obaw o maturzystów nadeszła kolejna myśl...
"Co ze mną?!" - ponieważ jestem uczennicą klasy trzeciej technikum calutki maj mam przeznaczony na praktyki, a oceny miały być wystawione w kwietniu, czyli mniej czasu na ewentualne poprawy. Wszystko stoi pod znakiem zapytania. Jednak nie winię w żaden sposób nauczycieli! Jestem po ich stronie. Dlaczego?
Nauczyciele uspokajają uczniów i tłumaczą, że w żaden sposób strajk nie odbije się na nich. Bardzo mnie to ucieszyło, bo jednak bałam się o swoje oceny. Maturzyści także mogą liczyć na wsparcie przed maturami, dlatego też bezsensowne wykorzystywanie dzieci i młodzieży jako broń przeciwko nauczycielom jest tylko po to aby zamydlić oczy rodzicom i reszcie społeczności. Po za tym widzę ile wysiłku i swoich własnych pieniędzy nauczyciele wkładają w edukacje młodzieży. Ksero, pomoce edukacyjne, a czasem dorzucają się do imprez szkolnych. Ostatnio przeczytałam artykuł (albo post na FB - już tyle tego było, że sama nie wiem) o tym, że dyrekcja kazała nauczycielom kupić zegary do szkoły na egzaminy, aby uczniowie wiedzieli ile zostało im czasu do końca! Czyż to nie jest przekomiczne? I pomyśleć, że nauczyciel, który zarabia niewiele musi jednocześnie dorzucać się do interesu. K O M E D I A, ewentualnie dramat - jak kto woli.
Bardzo lubię zajmować się dziećmi i chciałabym kiedyś mieć szansę aby pracować z najmłodszymi, niestety po spotkaniu z doradcą pracy kompletnie poczułam się zniechęcona. 
"Więcej pieniędzy i wysiłku włożysz w pracę niż zarobisz, powinnaś pomyśleć o czymś innym. - taką poradę usłyszałam od doradcy. Rozumiecie? Człowiek marzy o tym, aby móc robić to co kocha, ale jest to po prostu to tak nieopłacalne, bezsensowne i nie warte wysiłku, że tych nauczycieli będzie coraz mniej - na chwilę obecną już zaczyna ich brakować w szkołach. Przedmiotów zawodowych uczą mnie ludzie, którzy już dawno powinni odpoczywać na emeryturze, ale nie ma nikogo na zastępstwo, więc szkoła próbuję jak najdłużej trzymać takie osoby. Na pytanie dlaczego zaczyna brakować nauczycieli od takich przedmiotów? Bo atrakcyjniejsza jest praca w firmie/fabryce niż w szkole.

(komentarze znalezione w internecie)

Smutne jest podejście społeczeństwa do tej sprawy, ponieważ kompletnie nie są obeznani jak wygląda sytuacja w szkołach, a wypisują oszczerstwa w stronę nauczycieli. Chyba mój ulubiony tekst to: "Nie podoba się? Zmieńcie sobie pracę!" - racja, właśnie dlatego człowiek pół życia się edukuję i dąży do swojego celu, aby następnie dostać po tyłku i usłyszeć takie słowa. Po za tym gdyby teraz każdy nauczyciel miał zmienić pracę to nie mam pojęcia kto by uczył w szkołach, chyba zostaliby tylko ci co nie mają pomysłu na siebie, a uwierzcie mi - wtedy to by się odbiło na uczniach. Kolejny hit to: "Macie wolne wakacje, ferie, co 45 minut przerwę, czego wy więcej chcecie?" - trudno to w jakikolwiek sposób skomentować, bo jak czytałam coś takiego za pierwszym razem to szczęka mi opadła. Wolne wakacje? A jak są egzaminy poprawkowe w sierpniu to przepraszam bardzo kto siedzi w komisji i zajmuję się przygotowaniem? Ufoludki? Kto zajmuje się rekrutacją nowych uczniów? Smerfy? Kto zajmuję się przygotowaniem harmonogramu kolejnego roku szkolnego i całą masą papierkowej roboty? Anioł stróż? Ludzie kompletnie nie mają wyobraźni i według nich praca nauczycieli to jedynie 45 minut gadaniny podczas zajęć, bo tylko to widzą. Rzeczywiście zgodzę się ze stwierdzeniem, że nie każdy nauczyciel jest pracowity, ambitny i z pasją, ale to nie oznacza, że teraz każdego nauczyciela będziemy traktować jak nieroba i lenia. Tak samo w jest z każdym innym zawodem! W jednym z komentarzy doczytałam się, że jakby wysłać nauczyciela do pracy w fabryce to nie wytrzymałby jednej zmiany. Pod tym komentarzem znalazła się odpowiedź mężczyzny, który opowiedział, że będąc na studiach dorabiał sobie w fabryce, gdzie musiał głównie pracować fizycznie, jego jedyną myślą było to, że musi produkt zapakować do kartonu i przenieść na magazyn - praca fizyczna, ale bez wielkiej filozofii za w miarę dobre pieniądze. Na chwilę obecną jest nauczycielem, który rano idzie do pracy, w której ma tonę papierkowej roboty, musi przekazać dużą ilość materiału grupie młodych ludzi, którzy niekoniecznie chcą z nim współpracować, a następnie wraca do domu, gdzie jest zawalony kolejną toną papieru, którą musi sprawdzić na następny dzień, bo przecież musi nadążać za programem nauczania. Tym razem praca jest fizycznie ciężka, psychicznie i niezbyt dobrze płatna. Po chwili namysłu miałam ochotę zadać pytanie - a co jeśli wysłać zwykłego szarego Kowalskiego do pracy w szkole to ile by wytrzymał?

"Nawet tych, którzy wypisują najohydniejsze słowa w kierunku nauczycieli, ktoś kiedyś nauczył pisać"



Na sam koniec serdecznie polecam kampanię pt. "Podziękuj nauczycielowi"!
Ja w ramach tej akcji chce podziękować ogólnie nauczycielom za ich pracę i chce aby wiedzieli, że uczniowie ich wspierają w strajku i motywują tak samo jak oni robili to dotychczas! 


Linki do ciekawych stron z których sama czerpałam informację:
N.

Komentarze

Popularne posty